Na naszą pierwszą wyprawę do Telemark. Nieco z obawami wybraliśmy na miejsce naszego urlopu ten północny kraj. Przez lata spędzaliśmy nasze wakacje w krajach basenu Morza Śródziemnego i wylegiwaliśmy się na plaży. Ten urlop miał być inny.
Telemark. Prowincja rozciąga się od południowego wybrzeża (cieśnina Skagerrak) aż do podnóży płaskowyżu Hardangervidda na północy. Wąskie doliny, gęste lasy, wysokie szczyty i jeziora z błękitną wodą, wszystko to sprawia, że Telemark mógłby być prawie Norwegią w pigułce. Mógłby być, ponieważ nie ma na jego terenie fiordów, tak charakterystycznych dla Norwegii.
Największą atrakcją w
Telemarku, poza oczywiście dziką przyrodą, jest z pewnością Telemarkskanalen, kanał o długości 105 kilometrów umożliwiający nawigację pomiędzy miastami Dalen i Skien. Różnica wysokości pomiędzy najniższym i najwyższym punktem wynosi 72 metry, aby możliwe było pokonanie tej różnicy wysokości, w ramach kanału zbudowano 18 śluz.
Wybierając na cel naszej wyprawy właśnie
Telemark, niewiele wiedzieliśmy o tym regionie. W zasadzie nie mieliśmy określonych preferencji, chcieliśmy po prostu poznać Norwegię, znaleźć spokój i nauczyć się łowić ryb. Los chciał, że znaleźliśmy się w Telemarku. Z perspektywy czasu trzeba powiedzieć, że nie żałowaliśmy tej decyzji. Nasze oczekiwania zostały spełnione prawie w całości, jedynie ryb nie nałowiliśmy.
Nasza baza wypadowa znajdowała się w miejscowości Vrådal, a dokładniej w ośrodku narciarskim
Vrådal Panorama znajdującym się kilka kilometrów dalej, po drugiej stronie jeziora Vråvatn. Lokalizacja naszej chatki (zbudowanej w tradycyjnym stylu) była bardzo dobra, na skraju lasu, w cichej i spokojnej okolicy. Codziennie z rana wyskakiwaliśmy do lasu nazbierać świeżych jagód do porannego musli i jagodzianek. W pobliżu naszej chatki znajdowało się ukryte w lesie jeziorko Holtetjønn, praktycznie każdy dzień kończyliśmy spacerem dookoła tego jeziora. Bardzo blisko mieliśmy także do innych, większych jezior takich jak Vråvatn czy Nisser, w których próbowaliśmy łowić ryby.
Zgodnie z planami, urlop spędziliśmy bardzo aktywnie, przemierzając szlaki prowadzące na mniej lub bardziej znane szczyty. Poniżej znajduje się „spis treści” naszego dwutygodniowego pobytu w regionie
Telemark:
- sobota, 30 lipca: przyjazd do Vrådal Panorama, zakwaterowanie i zaznajomienie się z okolicą;
- niedziela, 31 lipca: odpoczynek i pierwsze wyjście na ryby;
- poniedziałek, 1 sierpnia: pierwsza próba wejścia na Hægefjell. Wędrówkę rozpoczęliśmy bezpośrednio we Vrådal Panorama. Niestety deszcz zmusił nas do wcześniejszego powrotu;
- wtorek, 2 sierpnia: wyprawa na Roholtfjellet. Kontuzja jednego z uczestników wyprawy uniemożliwiła nam wejście na szczyt;
- środa, 3 sierpnia: wyprawa do miasta Dalen, zwiedzanie Vest-Telemark Museum Eidsborg oraz przejście początkowym fragmentem ścieżki Lårdalstigen;
- czwartek, 4 sierpnia: wyprawa na Åhomnuten przerwana z powodu deszczowej pogody;
- piątek, 5 sierpnia: zdobycie formacji skalnej Gygrestolen;
- sobota, 6 sierpnia: wprawa na lodowiec Buerbreen, po drodze zobaczenie wodospadu Låtefossen;
- niedziela, 7 sierpnia: deszcz, siedzimy w domku i grillujemy ryby a po południu wyprawa na jagody i borówki;
- poniedziałek, 8 sierpnia: zakończona totalną klapą wyprawa na Roan (zaraz na początku ścieżki trzeba było przejść w bród szeroki i wzburzony potok), po południu próba zdobycia Bjørgefjell, przerwana z powodu późnej godziny;
- wtorek, 9 sierpnia: druga próba wejścia na Hægefjell. Tym razem wędrówkę rozpoczęliśmy przy górnej stacji kolejki liniowej. Niestety deszcz i silny wiatr ponownie zmusił nas do wcześniejszego powrotu;
- środa, 10 sierpnia: wyjazd do Rjukan, wejście na Piggnatten, wjazd kolejką na Gaustatoppen;
- czwartek, 11 sierpnia: wejście na Skuggenatten;
- piątek, 12 sierpnia: znowu deszcz, siedzimy w domku i przygotowujmy się do powrotu;
- sobota, 13 sierpnia: powrót.
Dokładny opis poszczególnych tras i ścieżek znajduje się na kolejnych podstronach. Mam nadzieję, że zamieszczone opisy pozwolą wam na lepsze zaplanowanie waszego pobytu w
Telemarku.
Rozwiń tekst