Sławkowski Szczyt (słow. Slavkovský štít) to
wysoki i rozłożysty szczyt w bocznej grani Tatr Wysokich. Ze swoją wysokością 2.453 m n.p.m. należy on do Wielkiej Korony Tatr i jest trzecim najwyższym szczytem tatrzańskim (po Rysach i
Krywaniu) dostępnym dla turystów. Nazwa szczytu pochodzi od spiskiej wsi
Wielki Sławków (Veľký Slavkov).
Ze szczytu rozpościera się szeroka panorama na Tarty Wysokie oraz znajdującą się w dole Dolinę Staroleśną (Veľká Studená dolina). Widok ku południowi obejmuje znaczny obszar Spiszu i Liptowa.
Jedyny szlak prowadzący na Sławkowski Szczyt rozpoczyna się przy Hrebienoku, w pobliżu górnej stacji kolejki torowej. Długość trasy w obydwie strony to około 12 kilometrów a suma podejść wynosi około 1.200 metrów. Praktycznie przez całe podejście na szczyt nachylenie terenu wynosi około 25%.
Od rana nad Tatrami wisiały chmury i większość szczytów była niewidoczna. Wiał wiatr, więc mieliśmy nadzieję, że rozgoni on chmury. Na dole było natomiast ciepło i słonecznie. W dobrych humorach ruszyliśmy więc na Sławkowski Szczyt, który jest niejako pierwszym szczytem z brzegu patrząc od strony
Starego Smokowca. Jak się później okazało nie był to taki pierwszy z brzegu.
Naszą wyprawę na Sławkowski Szczyt rozpoczęliśmy
Starym Smokowcu i aby zaoszczędzić trochę czasu i sił kolejką torową wjechaliśmy na
Hrebienok. Następnie ruszyliśmy czerwonym szlakiem w kierunku
Doliny Wielickiej. Szlak przebiegał w lesie, po stosunkowo płaskim terenie. Pokonanie 1.300 metrowego odcinka do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim zajęło nam około 30 minut. Szło się sprawnie po szerokiej ścieżce.
Na skrzyżowaniu skręciliśmy w prawo, w szlak niebieski. Według drogowskazu znajdującego się na skrzyżowaniu wynikało, że na pokonanie drogi na szczyt należy przeznaczyć 4 godziny 15 minut. Szlak nadal prowadził w lesie, zmienił się jednak jego charakter. Ścieżka w większości ułożona jest z kamieni i jest zdecydowanie bardziej stroma, niż wcześniejszy szlak czerwony. Po 40 minutach wspinaczki stanęliśmy na punkcie widokowym znanym
Maksymilianką (Slavkovská vyhliadka). Punkt widokowy znajduje się na wysokości 1.531 m n.p.m. już nad górną granicą lasu. Z punktu widokowego rozpościera się wspaniały widok na
Dolinę Staroleśną i znajdującą się w głębi ł (Skalnatá dolina). Bardzo dobrze widać czerwony szlak Magistrali Tatrzańskiej prowadzący przez Dolinę Staroleśną w kierunku Schroniska Zamkovskiego w Dolinie Małej Zimnej Wody (klika dni później szliśmy tym szlakiem w kierunku
Czerwonej Ławki). Po krótkiej przerwie na zdjęcia, ruszyliśmy dalej.
Przez kolejne dwa kilometry ścieżka długimi zakosami pnie się na grań Sławkowskiego Grzebienia. Ścieżka wyłożona jest ogromnymi blokami skalnymi, przez co dobrze się po niej szło. Po 90 minutach intensywnego marszu stanęliśmy na grani. W zależności od kierunku zakosu, widać było albo Podtatrze albo tatrzańskie szczyty. Niestety pogoda zaczęła się psuć, chmury zaczęły schodzić coraz niżej coraz bardziej zasłaniać szczyty. Zrobiło się też zdecydowanie chłodniej.
Zakosy się skończyły, a ścieżka prowadziła po grani, ponad Doliną Staroleśną. Niskie chmury skutecznie zasłaniały widoki. Zanim weszliśmy na Sławkowski Szczyt, ścieżka zaprowadziła nas na Królewski Nos, mało wybitny szczyt o wysokości ok. 2.273 m n.p.m. Wszystko było spowite chmurami i widoki były marne. Jedynie od czasu do czasu pojawiają się dziura w chmurach, niczym okno przez które można było coś zobaczyć.
Z Królewskiego Nosa na Sławkowski Szczyty pozostało nieco ponad kilometr. Z racji rozłożystego charakteru szczytu, podejście nie było jakoś specjalnie wymagające. 2.453 m n.p.m. to było za mało, aby przebić się przez chmury i stanąć ponad nimi. Za sprawą chmur widoki ze szczytu były mocno ograniczone. Tylko od czasu do czasu chmury się przerzedzały i było coś widać. Z racji tego, że zrobiło się naprawdę zimno a opadająca wilgoć potęgowała to uczucie, na szczycie spędziliśmy zaledwie kilka minut.
Droga powrotna prowadziła tym samym szlakiem, którym weszliśmy do góry. Na szczęście nasze obawy, że spadnie deszcz się nie potwierdziły i nie było konieczności wyciągania peleryn.
Wejście na Sławkowski Szczyt okazało się zdecydowanie trudniejsze niż tego się spodziewaliśmy. Przed rozpoczęciem wspinaczki, nikt z nas nie uświadomił sobie, że Sławkowski Szczyt należy do najwyższych szczytów w Tatrach. Wspinaczka była wymagająca. Praktycznie przez cały czas szlak prowadził pod górę po 25 procentowym spadku. Choć pogoda nam nie dopisała i ze szczytu nie mogliśmy podziwiać widoków na Podtatrze i Dolinę Staroleśną, to jednak myślę, że warto było wejść i zdobyć ten szczyt.
Dojazd:
Wędrówkę rozpoczęliśmy i skończyliśmy przy górnej stacji kolejki torowej na Hrebienoku (GPS: 49.158753, 20.224980). Skorzystanie z kolejki torowej pozwoliło nam na zaoszczędzenie wspinaczki ze
Starego Smokowca. A przy tak długim i wymagającym szlaku warto było skorzystać z tego udogodnienia.