Zastygnięte potoki lawy, stożki wulkaniczne, popioły, skały w rożnych odcieniach czerni, brązu oraz czerwieni, wszystko to, to
Montanas del Fuego, Góry Ogniste, leżące w południowo-zachodniej części wyspy, to najczęściej odwiedzane miejsce na wyspie. Na obszarze 85m2, w samym centrum Gór Ognistych, w roku 1974 utworzono
Park Narodowy Timanfaya.
A wszystko zaczęło się 1 września 1730 roku. Proboszcz parafii w pobliskim mieście Yaiza, Andrés Lorenzo Curbelo, tak relacjonował owe wydarzenia w kronice: »1 września pomiędzy 9 a 10 godzina wieczorem otworzyła się nagle ziemia w pobliżu wioski Timanfaya, oddalonej o dwie mile od Yaizy. Pierwszej nocy wyłoniła się wielka góra z ziemi, z jej wierzchołka strzelały płomienie, które płonęły przez następne 19 dni. 7 września wznosiła się z ziemi kolejna skala, towarzyszyły temu grzmoty i podobne odgłosy i zaczęła płynąć lawa. Najpierw jej strumień skierował się na północ, by później popłynąć w kierunku północno-wschodnim. Lawa dotarła i w oka mgnieniu zniszczyła leżące w dolinie wioski Maretas oraz Santa Catalina. I tak szalały wulkany przez następne 10 dni aby nagle zasypać całą okolice śmiercionośnymi pyłami i popiołami.«
Wulkany zniszczyły wszystko, przez następnie piec lat, nękani byli mieszkańcy przez huki i grzmoty, trzęsienia ziemi, błyski ognia z ziemi; popioły rozsypywały się po całej okolicy, potoki lawy podpływały do wiosek, góry martwych ryb walały się na wybrzeżu. Wszystko stało się po 1 września nieokreślonością. Nikt nie był w stanie powiedzieć, czy i kiedy erupcje dobiegną końca. Większa cześć mieszkańców wyspy przeniosła się na Gran Canarię. W sumie 8 wiosek i kilkadziesiąt gospodarstw zostało pogrzebanych. Ponad 20% powierzchni całej wyspy zostało pokryte lawa oraz popiołami i pyłami wulkanicznymi. W roku 1824 wulkany znowu się obudziły aby przypomnieć o sobie. Od tego czasu, na Lanzarote jest spokojnie, ale nikt nie jest pewien, którego dnia nastąpią ponowne erupcje...
Rozwiń tekst