Col des Roux

Col des Roux

Col des Roux to przełęcz na wysokości 2.780 metrów położona w Alpach Walijskich pomiędzy szczytem Mont Blâva na północy, a wierzchołkiem Lex Roux na południu. Przez przełęcz prowadzi wysokogórska ścieżka przyrodnicza „Śladami kozic”.
Informacje ogólne:
Po wczorajszym deszczowym dniu, prognozy na dzisiaj były bardziej optymistyczne. Niestety od samego rana góry spowite były gęstą mgłą, przez którą tylko gdzieniegdzie przebijały się promienie słońca. Pełni nadziei, że mgła szybko się rozwieje wyruszyliśmy w drogę na przełęcz Col des Roux. Wspinaczkę rozpoczęliśmy i skończyliśmy przy górnej stacji kolejki w Lac des Dix. Łącznie przeszliśmy prawie dziewięć kilometrów i pokonaliśmy 500 metrów przewyższenie. Na pokonanie całej trasy należy przeznaczyć co najmniej trzy i pół godziny, plus czas na przerwy.
Szczegółowe informacje o szlaku można znaleźć poniżej a ślad GPS w formacie gpx można pobrać tutaj.
Opis szlaku:
Wycieczkę rozpoczęliśmy przy górnej stacji kolejki linowej Lac des Dix. Teoretycznie istniała możliwość podejścia do stacji z parkingu znajdującego się na dole. Jednak wjazd kolejką pozwolił zaoszczędzić trochę czasu i sił w nogach. Po wyjściu z wagonika dookoła było widać tylko mgłę, widoczność nie przekraczała 100 metrów. W oddali widać było taflę jeziora Lac de Dix. Do tego było bardzo zimno. Mimo niezbyt sprzyjającej aury ruszyliśmy w górę. Początkowo szlak prowadził drogą szutrową, która serpentynami wspinała się w górę. W miarę upływu czasu mgła zaczęła się przerzedzać i przez mgłę zaczęło się przebijać słońce, które w magiczny sposób rozświetliło dolinę. Pojawiła się nadzieja na wspaniałe widoki z przełęczy. Po przejściu około jednego kilometra szlak skręcił w lewo i zaczął schodzić w dół do doliny La Combe de Prafleuri. Po przejściu około 700 metrów stanęliśmy na dole doliny przy rwącym strumieniu Torrent de Chenna. Przed nami do pokonania było pole śniegowe. Przez prawie 200 metrów przedzieraliśmy się przez grząski śnieg. Brak było wydeptanej ścieżki, każdy szedł swoją własną drogą. Oczywiście nie mogliśmy odpuścić sobie przyjemności bitwy na śnieżki. Po przejściu pola ściegowego, szlak zaczął się wspinać na próg skalny. Cały czas szliśmy ponad strumieniem Torrent de Chenna. Na progu skalnym zrobiliśmy sobie krótką przerwę. Przez kolejne kilkadziesiąt metrów ścieżka prowadziła po płaskim terenie, potem czekało nas kolejne podejście do doliny, w której znajduje się schronisko Cabane de Prafleuri. Do pokonania było 130 metrów w górę. Schronisko Cabane de Prafleuri położone jest w zagłębieniu skalnym pomiędzy Mont Blâva a Pointe des Autans. Niestety gęsta mgła ograniczyła widoki. Pozostało nam do pokonania finalne podejście pod przełęcz Col des Roux. Początkowo ścieżka szła po płaskim terenie, ale po kilkudziesięciu metrach zaczęła piąć się w górę. Obfite opady deszczu w poprzednich dniach spowodowały, że wykuta w skałach ścieżka pokryła się śliską gliną i bardzo ciężko szło się pod górę. Trzeba dobrze patrzeć, gdzie postawić kolejny krok, aby się nie pośliznąć. W miarę zbliżania się do przełęczy zmienił się także charakter ścieżki. Glina ustąpiła miejsca łupkom skalnym, co jednak nie oznaczało, że szło się łatwiej. Nadal było ślisko. Na przełęczy wiał dość silny i zimny wiatr. Na szczęście chmury się trochę podniosły, dzięki czemu widać było całe jezioro Lac des Dix i trochę otaczających je gór. Woda w jeziorze miała niesamowity turkusowy kolor. Na skalnych zboczach Mont Blâva udało nam się wypatrzeć kozice. Po krótkiej przerwie na zdjęcia, rozpoczęliśmy zejście szlakiem w kierunku jeziora Lac des Dix. Początkowo ścieżka łagodnie trawersowała zbocze Mont Blâva, a po przejściu około 300 metrów ostro skręciła i zaczęło się strome zejście. Cały czas towarzyszyły nam widoki na Lac des Dix i otaczające go góry. Co prawda, mgła zdążyła się już trochę podnieść, ale najwyższe partie szczytów pokryte lodowcami nadal były zasłonięte. W miarę pokonywania kolejnych metrów skały ustępują miejsca porośniętym soczystą, zieloną trawą alpejskim łąkom. Po przejściu 1.300 metrów doszliśmy do potoku, który rozlał się po łące. Na szczęście tu i ówdzie z wody wystawały kamienie, więc udało nam się przejść na drugą stronę bez konieczności zdejmowania butów i brodzenia w wodzie. Za rozlewiskiem szlak się rozgałęział. My skręciliśmy w lewo. Idąc prosto można także zejść w dół do jeziora, jednakże nieco dłużą drogą zahaczając po drodze o schronisko Refuge de la Barmaz. Po przejściu około 800 metrów doszliśmy do szutrowej drogi poprowadzonej dookoła jeziora. Po ponad dwukilometrowej wędrówce płaską, szutrową drogą, doszyliśmy do stacji kolejki Lac des Dix. Po drodze, na trawiastym zboczu udało nam się wypatrzeć świstaki.
Przed zjazdem kolejką, pozwoliliśmy sobie na krótki spacer po zaporze Grande Dixence. Grande Dixence to najwyższa zapora wodna w Szwajcarii (285 metrów) i czwarta co do wielkości na świecie. Grubość zapory w najszerszym miejscu wynosi 200 metrów, natomiast długość korony wynosi 695 metrów. W środku zapory znajduje się około 30 kilometrów tuneli i przejść, które umożliwiają obsługę i kontrolę zapory. Woda zgromadzona w jeziorze wykorzystywana jest do produkcji energii elektrycznej. Ilość energii zgromadzonej w jeziorze odpowiada jednej piątej energii zgromadzonej w całej Szwajcarii.
Kilka słów podsumowania. Mimo niekorzystnej pogody wspinaczkę Szlakiem Kozic można zaliczyć do udanych. Myślę, że przy dobrej pogodzie widoki byłyby trochę ciekawsze. W kilku miejscach trzeba było pokonać dość strome podejścia i kilkukrotnie ścieżka prowadziła po dość eksponowanym terenie. Przejście szlakiem polecam osobom, które są wprawione w górskich wyprawach i są w dobrej kondycji fizycznej.
Dojazd:
Samochód zostawiliśmy na bezpłatnym parkingu znajdującym się u podstawy zapory Grande Dixence a następnie wjechaliśmy kolejką na górę. Współrzędne GPS parkingu to: 46,083276 N; 7,404144 E.
Rozwiń tekst