Cimon di Bolentina to szczyt o wysokości 2.287 m n.p.m. znajdujący się w Alpach Retyckich, w grupie Ortler Cevedale w pobliżu miejscowości Bolentina.
Na szlak prowadzący na ten szczyt natknąłem się przeglądając katalog z ciekawymi miejscami w dolinie
Val di Sole. Według zamieszczonych tam informacji, szlak jest średnio-trudny i jednocześnie dostarczający wielu ciekawych wrażeń. Więc, po uprzednim sprawdzeniu prognozy pogody (ostatnimi popołudniami często padało) ruszyliśmy w drogę. Szlak rozpoczyna się dość wysoko, w pobliżu miejscowości Bolentina.
Aby dojść na szczyt i wrócić do punktu wyjścia trzeba pokonać dystans nieco ponad 7 kilometrów, łączna suma podejść do około 900 metrów.
Jak się okazało w terenie, szlak kryje w sobie sporo niespodzianek. Pierwszą z nich było odnalezienie jego początku. Dopiero dzięki pomocy przypadkowo spotkanego Włocha udało nam się wejść na szlak. Początek szlaku prowadzi przecinką leśną i brak jest jakiejkolwiek informacji, że jest to poszukiwany przez nas szlak numer 119B. Niestety dalej jest bardzo podobnie, szlak jest bardzo źle oznakowany, znaki pojawiają się bardzo rzadko i zazwyczaj są to bardzo słabo widoczne malowania na drzewach albo na pniakach. Do tego dochodzi fakt, że szlak jest bardzo rzadko przemierzany. Miejscami ścieżka prowadzi po prostu po łące i w ogóle nie widać, w którą stronę należy iść. W wielu miejscach trzeba iść po prostu na wyczucie, korzystając z mapy i zmysłu orientacji.
Przez pierwszy kilometr idziemy szlakiem o numerze 119B przez gęsty las, wspinamy się dość stromą trawiastą ścieżką i dochodzimy do szerokiej, szutrowej drogi, którą przebiega szlak numer 119. Skręcamy w lewą stronę i dalej idziemy szlakiem 119. Po przejściu około 120 metrów, szlak 119 odchodzi w lewą stronę. Miejsce to jest nieoznaczone i bardzo łatwo je przeoczyć. Jeżeli zostaniemy na drodze, to także będziemy szli we właściwym kierunku, tylko nadłożymy kilkadziesiąt metrów. Po przejściu około 80 metrów znajdujemy się na skrzyżowaniu dwóch dróg. My jednak pozostajemy na ścieżce, która delikatnie odbija w prawo od szutrowej drogi. Podobnie jak poprzednio, miejsce to nie jest w żaden sposób oznaczone. Co gorsza, ścieżka nie jest wydeptana. Jeżeli zdecydujemy się pozostać na drodze, to także ona doprowadzi nas do celu, z tymże trzeba będzie nadłożyć ponad jeden kilometr. Ścieżka, której nie widać prowadzi rzadkim zagajnikiem ponad dużą łąką, na której pasą się krowy. Dźwięk noszonych przez nie dzwonków jest doskonale słyszalny i zapewne będzie nam się śnił przez kolejne dni. Po około 500 metrach ponownie dochodzimy do drogi, skręcamy w prawą stronę. Tym razem, na skrzyżowaniu stoją drogowskazy wskazujące kierunek i podające orientacyjne czasy przejścia. Drogą idziemy przez kolejne 120 metrów a potem szlak 119 skręca w lewo, tak po prostu na łąkę. Na pierwszy rzut oka, nie wiadomo, w jakim kierunku należy iść. Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się, widzimy, że z wysokiej trawy, co jakiś czas wystają wysokie, pomalowane na czerwono tyczki, które wyznaczają nam kierunek marszu. Kolejne 150 metrów to jeden z trudniejszych odcinków trasy. Nie dlatego, że jest stromo czy niebezpiecznie, ale dlatego, że należy przejść łąką wśród pasących się krów. Jest nierówno, wysoka trawa skutecznie utrudnia poruszanie się a dodatkowo wszędzie leżą krowie placki. W końcu, dochodzimy do jakieś drogi, która po kilkudziesięciu metrach ponownie zamienia się w ścieżkę. Tą ścieżką idziemy przez kolejne 1.000 metrów. Ścieżka prowadzi po alpejskiej łące i momentami jest dość stroma. Na szczęście, co jakiś czas mijamy grupę olbrzymich modrzewi, które dają nam trochę cienia i ochłody (a dzień jest wyjątkowo gorący). Naszym celem pośrednim jest Bivacco Dino Marinelli (2.056 m. n.p..m), górska chatka, w której można schronić się na wypadek brzydkiej pogody. Przy chatce robimy sobie dłuższy postój, zbierając siły przed podejściem na szczyt.
Do szczytu pozostało nam jeszcze około 750 metrów. Na szczęście, ścieżka jest dobrze wydeptana i wcale nie taka stroma. Podejście do
Bivacco Dino Marinelli było zdecydowanie trudniejsze. Ze szczytu rozpościera się wspaniały widok we wszystkich kierunkach. Jak na dłoni widać szlak, którym wspinaliśmy się jeszcze przed chwilą. W dole widać dolinę
Val di Sole i miasteczka Male, Dimaro i jeszcze inne, których nie jestem w stanie nazwać. Po drugiej zaś stornie widać masyw
Cima Mezzana oraz dolinę
Val di Saleci. Ze szczytu Cimon de Bolentina szlakiem 119 można pójść dalej na kolejny szczyt, Piz di Montes (2.383 m n.p.m.). Prognozy pogody na popołudnie zapowiadały opady deszczu, więc nie zdecydowaliśmy się pójść dalej tylko podjęliśmy decyzję o powrocie. Jak się okazało na dole, prognoza pogody się nie sprawdziła, więc bez obaw mogliśmy pozwolić sobie na spacer na
Piz di Montes. W dół zeszliśmy tym samym szlakiem, którym wchodziliśmy do góry.
Reasumując, warto było wybrać się na ten stosunkowo łatwy, aczkolwiek nieco zapomniany szlak. Tłumów po drodze nie było, mieliśmy więc niezakłóconą możliwość delektowania się otaczającą nas przyrodą. Jeżeli ktoś oczekuje prawdziwie alpejskich wyzwań i skakania po skałach, to z ten szlak nie jest dla niego. Nie oznacza to jednak, że trasa ta nie dostarczy żadnych wrażeń, bo widoki były wspaniałe. No i ta cisza…
Dojazd:
Szlak 119B bierze swój początek przy lokalnej drodze SP141 powyżej miejscowości Bolentina. Samochód można zostawić na poboczu drogi. Współrzędne GPS miejsca, gdzie my zostawiliśmy nasz samochód: 46,34743 N; 10,88292 E. Uwaga: droga dojazdowa jest niezwykle stroma, kręta i wąska. Należy wykazać się dużą czujnością jadąc do góry.